wtorek, 30 grudnia 2014

Słońce świeci, ptaki działają

Przepiękna pogoda się zrobiła, słońce świeci, śniegu wcześnie rano napadało więc leży świeży i puszysty. Ptaki się rozruszały, w tym samym punkcie obserwacyjnym, co wczoraj aż się mieni w oczach, tyle ich jest. Przejeżdżający pociąg towarowy pomógł mi podliczyć, ile gili tym razem żerowało najbliżej torów - do lotu zerwała się grupka 13 sztuk. Ale nie wszystkim chciało się uciekać, ledwie pociąg przejechał, a już było słychać charakterystyczne nawoływanie kolejnych gili. Warunki na tym nasypie mają super, jak tylko nie ma pociągu, to mają do dyspozycji gęste, rozłożyste krzewy obrośnięte owocami, drzewa i nawłocie, na których też lubią siadać. Jeden to sobie z nawłoci wręcz huśtawkę zrobił, jak z impetem usiadł na jej czubku, tak roślina szybko się przygięła do samej ziemi i tylko kiwała się wraz z gilem parę centymetrów nad powierzchnią śniegu. Kosy, jak bombowce, tylko przelatywały z krzaka na krzak. Trznadle też na posterunku, nawet na tym samym krzaku, co wczoraj. Dzisiaj do towarzystwa dołączyły szczygły i jeden głośno nawołujący czyżyk. Pustułce bardzo się spieszyło, tylko śmignęła nad polami. Za to pojawił się inny drapol, który miał więcej czasu i spokojnie patrolował okolicę - myszołów. Bliżej zabudowań urzędowały sroki. Jedna była tak zaaferowana chodzeniem po świeżym śniegu, że nie zauważyła, że jej podskoki od jakiegoś czasu obserwuje mój pies. Dopiero jak ich wzrok się spotkał, to szybko ewakuowała się na najbliższe drzewo. Za to kos-żarłok nie bał się ani mnie, ani psa, tylko zbierał okruszki ze śniegu nie bojąc się niczego.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Spotkanie towarzyskie na krzaku

Jest trochę cieplej, niż wczoraj, można obserwować ptaki bez ryzyka zamarznięcia. Mewy gdzieś wygnało, jeszcze wcześnie rano latały po osiedlu, a w okolicach południa nad polami ich w ogóle nie było. Koło nasypu kolejowego rośnie jeden spory krzak, bardzo lubiany przez ptaki i zwykle licznie przez nie oblegany. Dziś ptak był tylko jeden - na wystającej gałęzi siedziała smętnie znudzona pustułka. A ptasie życie towarzyskie kwitło ze zdwojoną energią na innym krzaku, nieco oddalonym od tego z nieproszonym pustułkowym gościem. Siedziały napuszone kosy i pogwizdywały, odzywały się trznadle, które robiły najwięcej ruchu, zaplątał się tam nawet jeden potrzos, który później podleciał bliżej mnie na ścieżkę i tam samotnie żerował. Po chwili zjawiły się też gile, które dołączyły do ekipy na krzaku. Później grupa gili się rozdzieliła - część obsiadła nawłocie tak, że przyginały się prawie do ziemi, a kilka wylądowało na krzaku porośniętym owocami. Jedna samiczka siadła na wprost mnie i bardzo nieelegancko zajadała się tymi owocami, z dziobem umazanym "od ucha do ucha". Będzie miała kolekcję śmiesznych zdjęć.

Idąc do pracy napotkałam kolejne gile, tym razem aż siedemnaście, oblepiające jedno drzewo niczym dorodne owoce.

środa, 3 grudnia 2014

Wieści z pól

Dzisiaj miał być krótki spacer stałą trasą przez pobliskie pola, więc nie planowałam brać aparatu ze sobą. I oczywiście to był błąd, bo byłoby co uwieczniać. Na słupie pośrodku pól musi być jakaś szczególna miejscówka. Codziennie jest zajęta i to ciągle przez inny gatunek ptaka. Dziś siedział drapol. Na pierwszy rzut oka z daleka - pustułka, ale po chwili przyleciała druga pustułka, która się bardzo awanturowała o wolne miejsce na słupie. W końcu usiadły oba, na przeciwległych końcach słupa. I wtedy już bardzo ładnie było widać, że to nie dwie pustułki, tylko pustułka i krogulec. A pod słupem urzędowały w najlepsze mazurki i potrzosy. Odważna ta drobnica, nic sobie nie robiły z obecności aż dwóch drapieżników nad ich głowami. Mazurki ćwierkały ile pary w płucach. Krogulec w końcu nie wytrzymał, ruszył za grupką przelatujących czterech potrzosów i rozgonił rozwrzeszczane towarzystwo.
W okolicy widać pojedyncze sroki, słychać gila, gawrony żerują i coś je przepłoszyło, bo nagle ruszyło w stronę lasku całe stado z pól, na oko ze 200 ptaków. Znad Zesławic słychać kwakanie kaczek i nadciągnęło w stronę osiedla stado 19 śmieszek. Odzywają się pojedyncze kosy. Bogatek mało, może z 5 w sumie, plus dwie, jakie towarzyszyły grupie 10 raniuszków. Raniuchy oblepiły jedno drzewo, posiedziały tam chwilę a później pojedynczo zaczęły przemieszczać się w moim kierunku na kolejne drzewa. Jeden przysiadł jakieś dwa metry ode mnie na najbliższym krzewie i beztrosko przeglądał gałązki, a ja do niego pogwizdywałam. Widocznie uznał, że skoro słychać jakieś gwizdy, to zagrożenia brak, można spokojnie żerować. Gdyby był aparat, to w końcu byłyby ładne zdjęcia raniuszka, a tak to nic z tego.

1.bażant - 1 (M wyskoczył z wysokich traw, tym razem obok ogrodzenia)
2. krogulec - 1
3. pustułka - 1
4. śmieszka - 25
5. gołąb miejski
6. sierpówka - 1 przelatująca w stronę wsi
7. kos - 2 w tym jeden M
8. raniuszek - 10
9. bogatka - 7
10. kowalik - 1 słyszany z lasku
11. sroka - 7
12. kawka - 5
13. gawron - 200
14. mazurek - 15 ok
15. dzwoniec - 1 przelatujący
16. gil - 1 głos
17. potrzos - 4

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Mazurki w wersji zimowej

Tytułowe mazurki były dziś ciężkie do przeoczenia, bo postanowiły się zebrać w jedno wielkie rozćwierkane stado i żerować wspólnie. Tylko wiatr chwilę powiał chłodem, a one już się przestawiły na "zimowy" tryb żerowania stadnego. Obsiadły wspólnie nawłocie, tylko się wszystko ruszało, a później sfrunęły na ziemię i tam żerowały przez dłuższy czas. Zerwały się w momencie do lotu i wtedy w miarę dało się je policzyć - będzie z 60 sztuk. Potrzosy trzymają się dziś oddzielnie, posiedziały chwilę na krzaku i śmignęły między nawłocie. Mewa siwa zajęła swoją ulubioną miejscówkę na słupie, siadła dokładnie w tym samym miejscu, co ostatnio i sobie odpoczywała, leniwie rozglądając się dookoła. Bażant samiec miał kolejną nauczkę pt "nie siedzi się przy samej ścieżce, po której chodzą ludzie". A w lasku urzędowały dwie sójki, których wrzask słychać było już z dużej odległości.

niedziela, 23 listopada 2014

Zamiast białych myszek

Zamiast białych myszek zobaczyłam dzisiaj rano na trawniku białe gołębie. A w każdym razie tak mi się wydawało, że wśród stada "tradycyjnych" gołębi siedzą takie ładne, eleganckie, białe i wspólnie jedzą rozsypany chleb. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to nie jakaś grupa uciekinierów z hodowli, tylko banda dziesięciu mew śmieszek urzęduje na trawniku i podkrada gołębiom śniadanie. Biedne gołębie w ogóle były na straconej pozycji, bo oprócz śmieszek-złodziejek w kolejce do chleba ustawiły się też licznie gawrony i kawki. Istny tłum.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Poranek spacerowy

Szaro-buro i ponuro, ok. 5 stopni, ale spacer musi być. I to dwugodzinny, wiodący przez okoliczne osiedla. Z ornitologicznych osiągnięć psa - zmusił dwa najprawdziwsze, niepodrabiane wróble do wyskoczenia spod krzaka. Dwa samce z dziobami napchanymi jedzeniem musiały przerwać na chwilę posiłek. Pewnie zaraz wróciły pod krzak. Wypatrzyłam noclegownię bogatek nad jednym ze sklepów. W murze jest seria otworów we wnęce, w sam raz na wymiar bogatek. Dwie właśnie korzystały z wnęki i otworów, a pobliski krzak aż się cały ruszał od sikorek, więc podejrzewam, że docelowo w tych wnękach potrafi ich być całkiem sporo. Samotny czyżyk latał w pobliżu bloków i nawoływał. W lasku na Złotego Wieku bogatek i modraszek zatrzęsienie, żerują wysoko w koronach drzew. Wraz z nimi kowaliki, bardzo wszędobylskie i wojownicze. Jeden urzędował nawet na daszku od kosza na śmieci, a potem poleciał przeganiać dziobem i szponami kolegę tego samego gatunku. Oberwało się też pełzaczowi, który musiał się ewakuować z piskiem. Gile w czterech miejscach dawały znać o sobie. Kosy napuszone siedziały całą grupą w krzakach i nie zamierzały się przed nikim chować. Tylko się leniwie przeciągały na widok człowieka. Pojedyncza śmieszka musiała uciekać przez atakującą kawką i gawronem. Dalsze trzy już miały spokój. Na drzewie wśród pól spotkałam (oprócz pęczka bogatek) co najmniej 10 raniuszków. Leciały i leciały, jeden za drugim, z tymi długimi ogonami.
W okolicach południa drugi spacer - do lasku i na pola. W lasku znów powtórka z zestawu kowalik+pełzacz+bogatki. Hałasu też było dużo, ale to może z okazji tego, że pojawiła im się nad głowami niespodziewanie śmieszka. A śmieszka leciała nie bez powodu, bo pola przemierzał najlepszy przyjaciel śmieszek - traktor. Po świeżo zaoranej ziemi maszerowała grupa śmieszek, a jeszcze większa chmara leciała tuż za traktorem. Potrzosy buszują w trawach, jeden dzisiaj dał się podglądnąć, jak się huśtał na wietrze.

piątek, 24 października 2014

Ptak miesiąca

Gatunkiem ptaka, który spotykałam w tym miesiącu często, a którego się nie spodziewałam aż w tylu miejscach jest zdecydowanie mysikrólik. Dzisiaj zaskoczyły mnie dwa mysikróliki buszujące w zaroślach tuż przy polach, na stałej trasie spacerowej. Nie bały się obserwującego ich człowieka, tylko cierpliwie przeglądały krzak gałązka po gałązce, nie raz wisząc głową w dół, w poszukiwaniu jedzenia. Miło, że można je spotkać tak blisko.
Bogatki były dzisiaj wyjątkowo łatwe do policzenia, kulturalnie przelatywały między jednym drzewem a drugim, na wysokości moich oczu, jedna po drugiej, niemalże w równych odstępach czasu. Naliczyłam 14.

Siedząc w domu, usłyszałam coś jakby uderzające w parapet krople deszczu, a wiedziałam, że na pewno nie pada. "Deszczem" były dwie urzędujące na parapecie bogatki, a dla towarzystwa dziś miały po raz pierwszy modraszkę, która wisząc na ścianie wyciągała szyję w kierunku wnętrza pokoju. Sikorkom zabawa w lądowanie na oknie bardzo się podoba. Ja byłam tuż za firanką, a bogatka wspinała się na czubek pobliskiego drzewa i z tego czubka startowała, lecąc prosto w moim kierunku. Tuż przy szybie zmieniała kierunek i albo lądowała na parapecie, albo odwiedzała sąsiadów piętro niżej, lub wyżej. Jak wylądowała na parapecie, to jeszcze podfruwała kilkakrotnie do góry, żeby lepiej widzieć, co się dzieje w pokoju. Zabawę w startowanie z czubka drzewa uskuteczniało kilka sikorek, widocznie im się spodobało.

wtorek, 21 października 2014

Spacer bladym świtem

Dawno nie byłam na spacerze z psem tak wcześnie. Nawet sam pies nie bardzo wiedział, co ma robić na takim spacerze. Ciemno wszędzie, ale kosy nie śpią. Krzyczą tak, że aż uszy bolą. Dopiero teraz słychać, ile ich tak naprawdę jest w tym lasku. W ciągu dnia ich jakoś nie widać, ale teraz wydało się, że wcale się nigdzie nie wyniosły, tylko są aktywne wcześnie rano, a w ciągu dnia siedzą spokojnie i nie rzucają się w oczy. Za to teraz były aż hiperaktywne, biegały po ścieżkach tam i z powrotem, pojedynczo i grupami. Oprócz kosów słychać było jeszcze tylko sroki i jednego zaniepokojonego ich obecnością rudzika. Pierwsza sikorka, która obudziła się na tyle, żeby zacząć wydawać z siebie dźwięki, dała o sobie znać dopiero o 6:45. Natychmiast dołączyły do niej inne i zrobiło się jeszcze głośniej w lasku.
Z wieści działkowych - drzewko z zamontowanym orzechem cieszy się coraz większym zainteresowaniem sikorek. Co się dało wymontować i zabrać na wynos, zostało już dawno wyniesione, a ta część orzecha, która nie dała się wydłubać spomiędzy gałęzi została obdziobana tak, że chyba ani atomu orzecha nie zostało, pusta skorupka.

niedziela, 19 października 2014

Poranek we mgle

Od rana zimno i bardzo mgliście, słońce ledwie ledwie się przebija przez tą gęstą "watę". Ale ptaki nie przejmują się pogodą. Pierwszy dał o sobie znać pierwiosnek, który usadowił się na drzewie blisko okna i śpiewał na całego. Oczywiście otoczony wianuszkiem sikorek, które było widać nawet bez używania żadnych lornetek. Chwila mojej nieobecności w pokoju i po powrocie przywitało mnie radosne "pink pink pink" dobiegające z bliskiej odległości. To bogatka zamontowała się na bocznej ścianie przy oknie i przekrzywiając głowę z zainteresowaniem śledziła moje poczynania w pokoju.

sobota, 18 października 2014

Dolina Mnikowska

Zima idzie, bo mewy śmieszki rozpoczęły już patrolowanie osiedla w poszukiwaniu jedzenia. Wczoraj widziałam 5 śmieszek, a dziś o podobnej porze i w podobnym miejscu 3. Miejscowe ptaki raczej nie są tym faktem zachwycone, bo wczoraj doszło do regularnej bitki między śmieszkami, a kawkami i srokami. Oprócz śmieszek nadciągnęła wczoraj wielka grupa sikorek, leciały z okolic Zesławic. Stado liczyło około setki osobników i składało się przede wszystkim z bogatek. Miejscowe bogatki od razu wmieszały się w grupę "gości" i zgodnie część obsiadła balkony, dachy i ściany pobliskiego bloku, a reszta poleciała prosto do lasku. Przy tej ilości ptaków przez chwilę wszystko się dosłownie ruszało, bogatki wyczyniały różne akrobacje na balustradach i zadaszeniach balkonów.

Popołudniowa wyprawa do doliny Mnikowskiej zapowiadała się na spacer w deszczu, ale na szczęście nie padało, a nawet na chwilę wyglądnęło słońce i bardzo ładnie oświetliło okolicę. Dolinka bardzo krótka, ale ładna, szczególnie teraz jesienią, kiedy liście mają różne kolory więc w kombinacji z biało-szarymi skałami dają bardzo malowniczy efekt. W porównaniu do innych dolinek, ta jest bardzo licznie zasiedlona przez ptaki. Zdecydowanie rządzi tutaj strzyżyk, którego niezadowolony głos słychać nawet z dużej odległości. Dopiero po dłuższym wypatrywaniu udaje się znaleźć źródło dźwięku - maleńki brązowy ptaszek siedzi na korzeniu tuż nad potokiem i krzyczy w niebogłosy, że mu ludzie przeszkadzają. Pomachał zadartym ogonem, zrobił kilkanaście przysiadów i zniknął w zaroślach. W drodze powrotnej przedstawienie odbyło się jeszcze raz, więc on chyba tak komentuje obecność każdej nowej osoby na szlaku. Kowaliki żerują z animuszem i przeganiają się z piskiem, jak tylko natrafią na przedstawiciela własnego gatunku. Sikorek mnóstwo. Po wyjściu z doliny i krótkim spacerze szlakiem, można natrafić na taki miniaturowy "ptasi raj". Niewielki staw gęsto porośnięty trzciną i otoczony sporą ilością krzewów. Wszystko aż kipi od ptaków. Szczególnie kosy upodobały sobie to miejsce i oczywiście sikorki, które człowieka nie bały się w ogóle. Oprócz wszechobecnych bogatek, były też całkiem liczne modraszki i co najmniej jedna sikorka w typie ubogiej/czarnogłówki. Niestety do zdjęć pozować nie chciała, więc pozostanie nie do końca rozpoznana. Dzięcioły odzywają się na przemian - raz zielony, raz duży. Latają czyżyki i szczygły. W zaroślach non stop coś ćwierkało i szeleściło. Chyba ptakom spodobała się chwilowa poprawa pogody i ładne słońce.

poniedziałek, 6 października 2014

Wieści z działki

Dzisiaj się dowiedziałam, że na działce w tajemniczych okolicznościach znikają rozłupane orzechy włoskie z talerza na werandzie. Podejrzenia udało się szybko zawęzić do pewnej konkretnej grupy, bo złodzieje pozostawili po sobie na stole...ptasie kupy. Winnych udało się przyłapać na gorącym uczynku, podczas kradzieży kolejnego orzecha - to bogatki! Zrzuciły sobie połówkę orzecha na podłogę i toczyły przy użyciu dzioba i łap. Prawowity właściciel orzecha był łaskawy i pomógł złodziejom - rozłupał porzuconego orzecha dokładniej. Zawartość łupiny została wyjedzona przez bogatki błyskawicznie, a resztki łupinki przeniesione w dziobach wylądowały na posesji sąsiadów. Sikorki zmobilizowały przy okazji ludzi do porządków na werandzie, bo zaczęły przesiadywać na pozostawionym na balustradzie nożu, ze szczególnym uwzględnieniem ostrza. Jeszcze sobie łapy poucinają.

A osiedlowe sikorki też nie próżnują, dzisiaj widziałam brygadę modraszek wspinających się jedna za drugą po pniu, niczym pełzacze. Mieszana grupa bogatkowo-modraszkowa nieustająco prowadzi przegląd liści na drzewach rosnących tuż przy bloku. Najbardziej mnie śmieszy, jak wieszają się na czubkach liści i spadają, bo są za ciężkie. Nie zrażone niczym otrzepują się i lądują na kolejnym czubku liścia.

niedziela, 5 października 2014

Europejskie Dni Ptaków

Dzień zaczął się od donośnych nawoływań bogatek za oknem, do których dołączył niespodziewany

kopciuszek. Musiał się zapędzić gdzieś tu w bliską okolicę, bo słychać go było bez problemu

przez zamknięte okno. Dziś w planie wizyta na Zesławicach z okazji Europejskich Dni Ptaków.

Pierwszy raz uczestniczę w takiej zorganizowanej wyprawie, mającej na celu obserwację

ptaków. Zbiórka o 9:00 na parkingu, przyszło 14 osób. Pogoda piękna, słoneczko świeci,

niebieskie niebo, wcześniej były 4 stopnie, ale z czasem się ociepliło. Ptaki dopisały

przyzwoicie, widocznie pogoda im odpowiadała, bo ruch na wodzie, lądzie i powietrzu był

zauważalny. Oczywiście najliczniejsze były krzyżówki i śmieszki, a z drobnicy sikorki, ale

pojawiło się i kilka ciekawszych gatunków. Jak dla mnie numerem 1 były trzy gęsi

białoczelne, które przyleciały, okrążyły zbiornik i poleciały gdzieś dalej. Pierwszy raz

widzę ten gatunek. Z ciekawostek były też słyszane grubodzioby, ale ja ich niestety usłyszeć

nie zdążyłam. Zimorodek pokazać się nie chciał, ale odzywał się bardzo intensywnie. Przy

okazji jego poszukiwań ujawniły się jeszcze 2 kszyki. Jeden z nich pokazowo czyścił pióra

długim dziobem, pozując obok butelki po Sobieskim, ot urok zalewu w Zesławicach. Dobrze, że

ptaki jakoś sobie z tymi śmieciami radzą. Wycieczka zakończyła się po 11, uczestnicy zostali

uwiecznieni na pamiątkowym zdjęciu. W drodze powrotnej do domu jeszcze wypatrzyłam i

sfotografowałam myszołowa przeganianego przez zawziętą wronę i nieco mniej zawziętego

gawrona. W lasku tłoczno i głośno, słychać przede wszystkim chór sikorek, a wśród nich poza

tradycyjnymi bogatkami i modraszkami jeszcze coś odzywało się podejrzanie charakterystycznie

dla czarnogłówki, ale niestety pomimo usilnych starań, nie dało się nic wypatrzeć. Na

pocieszenie pooglądałam wygibusy dwóch głośnych kowalików.

Podsumowanie wypadu:

1.łabędź niemy - 5, odczytana obrączka
2.gęś białoczelna - 3 przelatujące
3.cyraneczka - 5- 2 M i 3 F
4.krzyżówka - nie liczyłam
5.płaskonos - 3
6.perkoz dwuczuby - 1
7.kormoran - 9 przelatujące juv i ad
8.czapla siwa - 2 cn, jedna przyleciała i czatowała, a potem 2 latały razem
9.myszołów - 2
10.pustułka - 2
11.wodnik - 1 głos
12.kokoszka - 3 - 2 juv, 1 ad
13.łyska - 1
14.czajka - 17
15.kszyk - 2
16.śmieszka - nie liczona
17.duża mewa - 3
18.gołąb miejski
19.grzywacz - 2 przelatujące
20.zimorodek - 3 słyszane
21.dzięcioł zielonosiwy - głos
22.dzięcioł zielony - głos
23.dzięciołek - przelatujący i odzywający się
24.skowronek - 4 cn przelatujące i odzywające się
25.pliszka górska - 1 - tylko głos
26.kos - 3 przelatujące
27.kwiczoł - 7 przelatujące
28.pierwiosnek - 1 pięknie śpiewał w trzcinach
29.rudzik - 1 cn odzywający się
30.raniuszek - 2 odzywające się
31.bogatka - a ze 20
32.modraszka - tej mniej
33.czarnogłówka - 1 o ile to była ona
34.pełzacz ogrodowy - 1 słyszany
35.sroka - 6
36.kawka - 1 przelatująca
37.gawron - 2
38.wrona - 1
39.mazurek - kilkanaście cn. głosy
40.dzwoniec - 1 słyszany
41.szczygieł - 2 przelatujące i odzywające się
42.makolągwa - 8 przelatujące
43.kulczyk - słyszane w drodze nad zalew
44.potrzos - 1 słyszany
45.kopciuszek - 2 śpiewające - 1 pod oknem i 1 na działkach
46.kowalik - 2 odzywające się w lasku
47.szpak - 10 przelatujące
48.zięba - odzywające się nad zalewem


Czajki



 Gęsi białoczelne
Gęsi białoczelne
 Kormorany

 Cyraneczki i chyba jakaś ryba
 Pierwiosnek spod liścia
 Czaple siwe
 Kszyk i Sobieski
 Gawron, wrona i myszołów
 Wrona atakuje myszołowa
 Upsss, zmiana ról
"Europejskie Dni Ludzi" u ptaków ewidentnie trwają przez cały weekend, bo nawet we własnym

domu nie miałam spokoju. Odwiedziły mnie trzy bogatki, usiadły wszystkie na raz na

parapecie, nie zważając na to, że to parapet jak każdy inny, w wieżowcu, na piątym piętrze.

Zaglądały ciekawskie do domu, nie przeszkadzało im, że siedzę tuż przy oknie i doskonale

mnie widać. Dla lepszych widoków jedna z bogatek przyczepiła się do muru nad oknem i wisząc

do góry nogami "zapuszczała żurawia" wgłąb mieszkania. No to mogą dopisać do swojej listy,

że widziały jednego człowieka przy komputerze ;) Po chwili poleciały, ale jeszcze długo było

słychać, jak wisusują na pobliskich drzewach. Pozazdrościł im pierwiosnek i usiadł na czubku

 najbliższego drzewa, tak że wyżej się już nie dało. Pohuśtał się chwilę na wietrze i tyle

go widzieli. A do chóru sikorek dołączył na krótką chwilę pełzacz ogrodowy, ale szybko się

wyniósł gdzieś dalej.


Popołudniu zmiana terenu na okolice Wisły od ul. Wioślarskiej w kierunku Tyńca. Godziny już

były mocno popołudniowe, więc na obserwacje wiele czasu nie zostało. Tu też wszędzie pełno

sikorek, ale tym razem czarnogłówki zaprezentowały się niezaprzeczalnie, bo jedną udało mi

się wypatrzeć. Oczywiście pozować do zdjęcia ani myślała, więc na razie dowodów na jej

obecność nie mam. Ale odzywała się donośnie w kilku miejscach, więc trafiłam na jakieś jej

większe skupisko. Wrony ciągnęły tłumnie w stronę noclegowni, podobnie sroki, ale te drugie

zdecydowanie mniej licznie niż na Zesławicach. Raniuchy terkotały w krzakach i tylko co

chwilę było widać, jak leci "sam ogon". Dzięcioły duże pyskowały w gęstwinie drzew, a

później dołączyły do nich zielone. Zaobserwowałam dziś swój pierwszy tegoroczny ptasi klucz,

wprawdzie były to "tylko" mewy, ale zawsze to coś. Do kolekcji dorzuciłam lecącego

grubodzioba, a tego nie widziałam od wczesnej wiosny.

Podsumowanie znad Wisły:

1.krzyżówka - 4 odpoczywające nad wodą 2M 2F
2.wrona - 175 cn lecące w grupach na nocleg
3.sroka - 20 cn
4.bogatka - 20 cn
5.modraszka - 5 cn
6.czarnogłówka - 2 cn
7.dzięcioł zielony - 3 w tym 2 widziane lecące
8.dzięcioł duży - 5 głosów
9.raniuszek - 6 cn
10.grubodziób - 1 widziany przelatujący
11.bażant - 2 M widziane
12.rudzik - 1 słyszany
13.kowalik - 1 słyszany
14.pełzacz ogrodowy - 1 słyszany
15.duże mewy - kilkanaście w kluczu i kilka pojedynczych
16.kos - 5 cn
17.kwiczoł - 6 cn
18.gawron - 5 przelatujące
19.mazurek - 3 słyszane
20.sójka - 3 w tym 1 widziana
Mewy

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Zesławice

Zdecydowanie lepsza pogoda, niż wczoraj. Nad zalewem tłumy ludzi, a w związku z tym mniej ptaków. No może z wyjątkiem tych, które były właśnie dokarmiane.

Taki ładny myszołów sobie latał nad zalewem
Śmieszek też oczywiście nie brakowało
Takie ładne cyraneczki sobie pływały i w ogóle się nie bały ludzi
Niektórym kaczkom pływało się trochę mniej wygodnie...
A w drodze powrotnej jeden kwiczoł raczył pozować do zdjęcia

niedziela, 5 stycznia 2014

Lasek Wolski

Pierwsza wizyta w Lasku Wolskim od dawna. Ptaków wypatrzonych stosunkowo mało, a jeśli już to albo były bardzo wysoko w koronach drzew, więc za bardzo do sfotografowania się nie nadawały, albo siedziały niżej i okazywały się być bogatką... Z większych gatunków, to ujawniła się tylko sójka i to wyłącznie wokalnie, wydając z siebie głośne wrzaski. Chociaż jedna "niebogatka" się trafiła - kowalik we własnej osobie
Powyginał się na pniu i uciekł
Na czubkach drzew siedziało sobie stadko gili, ale były na tyle wysoko, że dopiero w domu, po zgraniu zdjęć na komputer mogłam sobie pooglądać je w kolorze. Okazało się, że w uwiecznionej przeze mnie grupce był tylko jeden czerwony akcent.
I najciekawsze na koniec. Jak już prawie wsiadłam do auta, zauważyłam w sąsiednim ogrodzie niedużego ptaka zawzięcie dziobiącego gałąź, na której siedział. Już myślałam, że to pięćsetna bogatka dzisiaj, ale nie dawało mi spokoju, dlaczego ona tak się znęca nad tą gałęzią. Dopiero jak podeszłam bliżej, to okazało się, że "sikorka" wcale nie jest sikorką. W ten sposób zaobserwowałam swojego pierwszego DZIĘCIOŁKA. Teraz już będę wiedzieć, że on naprawdę jest bardzo malutki. Zdjęcia kiepskie, bo już była szarówka, ale zamieszczę je na pamiątkę.

sobota, 4 stycznia 2014

Bogatki przy karmniku

Próba uwiecznienia bogatek przy karmniku. Wyszło tak, jak można się było spodziewać, czyli bogatki w wersji rozmazanej, są zdecydowanie za szybkie. Trzeba poczekać na lepszą pogodę, żeby takie stadko dało się ładnie sfotografować.
Jedna fotka wyszła trochę bardziej statycznie.
Za to samiczka kosa pozowała bardzo ładnie.

czwartek, 2 stycznia 2014

Początek roku nad zalewem w Zesławicach

Mewy nad zalewem, trochę ich było.
Jedna z mew - śmieszka
Śmieszka pływająca
Śmieszka utrudniająca życie innym
Kaczka krzyżówka
Parka krzyżówek
Łabędź niemy