wtorek, 21 października 2014

Spacer bladym świtem

Dawno nie byłam na spacerze z psem tak wcześnie. Nawet sam pies nie bardzo wiedział, co ma robić na takim spacerze. Ciemno wszędzie, ale kosy nie śpią. Krzyczą tak, że aż uszy bolą. Dopiero teraz słychać, ile ich tak naprawdę jest w tym lasku. W ciągu dnia ich jakoś nie widać, ale teraz wydało się, że wcale się nigdzie nie wyniosły, tylko są aktywne wcześnie rano, a w ciągu dnia siedzą spokojnie i nie rzucają się w oczy. Za to teraz były aż hiperaktywne, biegały po ścieżkach tam i z powrotem, pojedynczo i grupami. Oprócz kosów słychać było jeszcze tylko sroki i jednego zaniepokojonego ich obecnością rudzika. Pierwsza sikorka, która obudziła się na tyle, żeby zacząć wydawać z siebie dźwięki, dała o sobie znać dopiero o 6:45. Natychmiast dołączyły do niej inne i zrobiło się jeszcze głośniej w lasku.
Z wieści działkowych - drzewko z zamontowanym orzechem cieszy się coraz większym zainteresowaniem sikorek. Co się dało wymontować i zabrać na wynos, zostało już dawno wyniesione, a ta część orzecha, która nie dała się wydłubać spomiędzy gałęzi została obdziobana tak, że chyba ani atomu orzecha nie zostało, pusta skorupka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz