wtorek, 30 grudnia 2014

Słońce świeci, ptaki działają

Przepiękna pogoda się zrobiła, słońce świeci, śniegu wcześnie rano napadało więc leży świeży i puszysty. Ptaki się rozruszały, w tym samym punkcie obserwacyjnym, co wczoraj aż się mieni w oczach, tyle ich jest. Przejeżdżający pociąg towarowy pomógł mi podliczyć, ile gili tym razem żerowało najbliżej torów - do lotu zerwała się grupka 13 sztuk. Ale nie wszystkim chciało się uciekać, ledwie pociąg przejechał, a już było słychać charakterystyczne nawoływanie kolejnych gili. Warunki na tym nasypie mają super, jak tylko nie ma pociągu, to mają do dyspozycji gęste, rozłożyste krzewy obrośnięte owocami, drzewa i nawłocie, na których też lubią siadać. Jeden to sobie z nawłoci wręcz huśtawkę zrobił, jak z impetem usiadł na jej czubku, tak roślina szybko się przygięła do samej ziemi i tylko kiwała się wraz z gilem parę centymetrów nad powierzchnią śniegu. Kosy, jak bombowce, tylko przelatywały z krzaka na krzak. Trznadle też na posterunku, nawet na tym samym krzaku, co wczoraj. Dzisiaj do towarzystwa dołączyły szczygły i jeden głośno nawołujący czyżyk. Pustułce bardzo się spieszyło, tylko śmignęła nad polami. Za to pojawił się inny drapol, który miał więcej czasu i spokojnie patrolował okolicę - myszołów. Bliżej zabudowań urzędowały sroki. Jedna była tak zaaferowana chodzeniem po świeżym śniegu, że nie zauważyła, że jej podskoki od jakiegoś czasu obserwuje mój pies. Dopiero jak ich wzrok się spotkał, to szybko ewakuowała się na najbliższe drzewo. Za to kos-żarłok nie bał się ani mnie, ani psa, tylko zbierał okruszki ze śniegu nie bojąc się niczego.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Spotkanie towarzyskie na krzaku

Jest trochę cieplej, niż wczoraj, można obserwować ptaki bez ryzyka zamarznięcia. Mewy gdzieś wygnało, jeszcze wcześnie rano latały po osiedlu, a w okolicach południa nad polami ich w ogóle nie było. Koło nasypu kolejowego rośnie jeden spory krzak, bardzo lubiany przez ptaki i zwykle licznie przez nie oblegany. Dziś ptak był tylko jeden - na wystającej gałęzi siedziała smętnie znudzona pustułka. A ptasie życie towarzyskie kwitło ze zdwojoną energią na innym krzaku, nieco oddalonym od tego z nieproszonym pustułkowym gościem. Siedziały napuszone kosy i pogwizdywały, odzywały się trznadle, które robiły najwięcej ruchu, zaplątał się tam nawet jeden potrzos, który później podleciał bliżej mnie na ścieżkę i tam samotnie żerował. Po chwili zjawiły się też gile, które dołączyły do ekipy na krzaku. Później grupa gili się rozdzieliła - część obsiadła nawłocie tak, że przyginały się prawie do ziemi, a kilka wylądowało na krzaku porośniętym owocami. Jedna samiczka siadła na wprost mnie i bardzo nieelegancko zajadała się tymi owocami, z dziobem umazanym "od ucha do ucha". Będzie miała kolekcję śmiesznych zdjęć.

Idąc do pracy napotkałam kolejne gile, tym razem aż siedemnaście, oblepiające jedno drzewo niczym dorodne owoce.

środa, 3 grudnia 2014

Wieści z pól

Dzisiaj miał być krótki spacer stałą trasą przez pobliskie pola, więc nie planowałam brać aparatu ze sobą. I oczywiście to był błąd, bo byłoby co uwieczniać. Na słupie pośrodku pól musi być jakaś szczególna miejscówka. Codziennie jest zajęta i to ciągle przez inny gatunek ptaka. Dziś siedział drapol. Na pierwszy rzut oka z daleka - pustułka, ale po chwili przyleciała druga pustułka, która się bardzo awanturowała o wolne miejsce na słupie. W końcu usiadły oba, na przeciwległych końcach słupa. I wtedy już bardzo ładnie było widać, że to nie dwie pustułki, tylko pustułka i krogulec. A pod słupem urzędowały w najlepsze mazurki i potrzosy. Odważna ta drobnica, nic sobie nie robiły z obecności aż dwóch drapieżników nad ich głowami. Mazurki ćwierkały ile pary w płucach. Krogulec w końcu nie wytrzymał, ruszył za grupką przelatujących czterech potrzosów i rozgonił rozwrzeszczane towarzystwo.
W okolicy widać pojedyncze sroki, słychać gila, gawrony żerują i coś je przepłoszyło, bo nagle ruszyło w stronę lasku całe stado z pól, na oko ze 200 ptaków. Znad Zesławic słychać kwakanie kaczek i nadciągnęło w stronę osiedla stado 19 śmieszek. Odzywają się pojedyncze kosy. Bogatek mało, może z 5 w sumie, plus dwie, jakie towarzyszyły grupie 10 raniuszków. Raniuchy oblepiły jedno drzewo, posiedziały tam chwilę a później pojedynczo zaczęły przemieszczać się w moim kierunku na kolejne drzewa. Jeden przysiadł jakieś dwa metry ode mnie na najbliższym krzewie i beztrosko przeglądał gałązki, a ja do niego pogwizdywałam. Widocznie uznał, że skoro słychać jakieś gwizdy, to zagrożenia brak, można spokojnie żerować. Gdyby był aparat, to w końcu byłyby ładne zdjęcia raniuszka, a tak to nic z tego.

1.bażant - 1 (M wyskoczył z wysokich traw, tym razem obok ogrodzenia)
2. krogulec - 1
3. pustułka - 1
4. śmieszka - 25
5. gołąb miejski
6. sierpówka - 1 przelatująca w stronę wsi
7. kos - 2 w tym jeden M
8. raniuszek - 10
9. bogatka - 7
10. kowalik - 1 słyszany z lasku
11. sroka - 7
12. kawka - 5
13. gawron - 200
14. mazurek - 15 ok
15. dzwoniec - 1 przelatujący
16. gil - 1 głos
17. potrzos - 4

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Mazurki w wersji zimowej

Tytułowe mazurki były dziś ciężkie do przeoczenia, bo postanowiły się zebrać w jedno wielkie rozćwierkane stado i żerować wspólnie. Tylko wiatr chwilę powiał chłodem, a one już się przestawiły na "zimowy" tryb żerowania stadnego. Obsiadły wspólnie nawłocie, tylko się wszystko ruszało, a później sfrunęły na ziemię i tam żerowały przez dłuższy czas. Zerwały się w momencie do lotu i wtedy w miarę dało się je policzyć - będzie z 60 sztuk. Potrzosy trzymają się dziś oddzielnie, posiedziały chwilę na krzaku i śmignęły między nawłocie. Mewa siwa zajęła swoją ulubioną miejscówkę na słupie, siadła dokładnie w tym samym miejscu, co ostatnio i sobie odpoczywała, leniwie rozglądając się dookoła. Bażant samiec miał kolejną nauczkę pt "nie siedzi się przy samej ścieżce, po której chodzą ludzie". A w lasku urzędowały dwie sójki, których wrzask słychać było już z dużej odległości.