Gatunkiem ptaka, który spotykałam w tym miesiącu często, a którego się nie spodziewałam aż w tylu miejscach jest zdecydowanie mysikrólik. Dzisiaj zaskoczyły mnie dwa mysikróliki buszujące w zaroślach tuż przy polach, na stałej trasie spacerowej. Nie bały się obserwującego ich człowieka, tylko cierpliwie przeglądały krzak gałązka po gałązce, nie raz wisząc głową w dół, w poszukiwaniu jedzenia. Miło, że można je spotkać tak blisko.
Bogatki były dzisiaj wyjątkowo łatwe do policzenia, kulturalnie przelatywały między jednym drzewem a drugim, na wysokości moich oczu, jedna po drugiej, niemalże w równych odstępach czasu. Naliczyłam 14.
Siedząc w domu, usłyszałam coś jakby uderzające w parapet krople deszczu, a wiedziałam, że na pewno nie pada. "Deszczem" były dwie urzędujące na parapecie bogatki, a dla towarzystwa dziś miały po raz pierwszy modraszkę, która wisząc na ścianie wyciągała szyję w kierunku wnętrza pokoju. Sikorkom zabawa w lądowanie na oknie bardzo się podoba. Ja byłam tuż za firanką, a bogatka wspinała się na czubek pobliskiego drzewa i z tego czubka startowała, lecąc prosto w moim kierunku. Tuż przy szybie zmieniała kierunek i albo lądowała na parapecie, albo odwiedzała sąsiadów piętro niżej, lub wyżej. Jak wylądowała na parapecie, to jeszcze podfruwała kilkakrotnie do góry, żeby lepiej widzieć, co się dzieje w pokoju. Zabawę w startowanie z czubka drzewa uskuteczniało kilka sikorek, widocznie im się spodobało.
piątek, 24 października 2014
wtorek, 21 października 2014
Spacer bladym świtem
Dawno nie byłam na spacerze z psem tak wcześnie. Nawet sam pies nie bardzo wiedział, co ma robić na takim spacerze. Ciemno wszędzie, ale kosy nie śpią. Krzyczą tak, że aż uszy bolą. Dopiero teraz słychać, ile ich tak naprawdę jest w tym lasku. W ciągu dnia ich jakoś nie widać, ale teraz wydało się, że wcale się nigdzie nie wyniosły, tylko są aktywne wcześnie rano, a w ciągu dnia siedzą spokojnie i nie rzucają się w oczy. Za to teraz były aż hiperaktywne, biegały po ścieżkach tam i z powrotem, pojedynczo i grupami. Oprócz kosów słychać było jeszcze tylko sroki i jednego zaniepokojonego ich obecnością rudzika. Pierwsza sikorka, która obudziła się na tyle, żeby zacząć wydawać z siebie dźwięki, dała o sobie znać dopiero o 6:45. Natychmiast dołączyły do niej inne i zrobiło się jeszcze głośniej w lasku.
Z wieści działkowych - drzewko z zamontowanym orzechem cieszy się coraz większym zainteresowaniem sikorek. Co się dało wymontować i zabrać na wynos, zostało już dawno wyniesione, a ta część orzecha, która nie dała się wydłubać spomiędzy gałęzi została obdziobana tak, że chyba ani atomu orzecha nie zostało, pusta skorupka.
Z wieści działkowych - drzewko z zamontowanym orzechem cieszy się coraz większym zainteresowaniem sikorek. Co się dało wymontować i zabrać na wynos, zostało już dawno wyniesione, a ta część orzecha, która nie dała się wydłubać spomiędzy gałęzi została obdziobana tak, że chyba ani atomu orzecha nie zostało, pusta skorupka.
niedziela, 19 października 2014
Poranek we mgle
Od rana zimno i bardzo mgliście, słońce ledwie ledwie się przebija przez tą gęstą "watę". Ale ptaki nie przejmują się pogodą. Pierwszy dał o sobie znać pierwiosnek, który usadowił się na drzewie blisko okna i śpiewał na całego. Oczywiście otoczony wianuszkiem sikorek, które było widać nawet bez używania żadnych lornetek. Chwila mojej nieobecności w pokoju i po powrocie przywitało mnie radosne "pink pink pink" dobiegające z bliskiej odległości. To bogatka zamontowała się na bocznej ścianie przy oknie i przekrzywiając głowę z zainteresowaniem śledziła moje poczynania w pokoju.
sobota, 18 października 2014
Dolina Mnikowska
Zima idzie, bo mewy śmieszki rozpoczęły już patrolowanie osiedla w poszukiwaniu jedzenia. Wczoraj widziałam 5 śmieszek, a dziś o podobnej porze i w podobnym miejscu 3. Miejscowe ptaki raczej nie są tym faktem zachwycone, bo wczoraj doszło do regularnej bitki między śmieszkami, a kawkami i srokami. Oprócz śmieszek nadciągnęła wczoraj wielka grupa sikorek, leciały z okolic Zesławic. Stado liczyło około setki osobników i składało się przede wszystkim z bogatek. Miejscowe bogatki od razu wmieszały się w grupę "gości" i zgodnie część obsiadła balkony, dachy i ściany pobliskiego bloku, a reszta poleciała prosto do lasku. Przy tej ilości ptaków przez chwilę wszystko się dosłownie ruszało, bogatki wyczyniały różne akrobacje na balustradach i zadaszeniach balkonów.
Popołudniowa wyprawa do doliny Mnikowskiej zapowiadała się na spacer w deszczu, ale na szczęście nie padało, a nawet na chwilę wyglądnęło słońce i bardzo ładnie oświetliło okolicę. Dolinka bardzo krótka, ale ładna, szczególnie teraz jesienią, kiedy liście mają różne kolory więc w kombinacji z biało-szarymi skałami dają bardzo malowniczy efekt. W porównaniu do innych dolinek, ta jest bardzo licznie zasiedlona przez ptaki. Zdecydowanie rządzi tutaj strzyżyk, którego niezadowolony głos słychać nawet z dużej odległości. Dopiero po dłuższym wypatrywaniu udaje się znaleźć źródło dźwięku - maleńki brązowy ptaszek siedzi na korzeniu tuż nad potokiem i krzyczy w niebogłosy, że mu ludzie przeszkadzają. Pomachał zadartym ogonem, zrobił kilkanaście przysiadów i zniknął w zaroślach. W drodze powrotnej przedstawienie odbyło się jeszcze raz, więc on chyba tak komentuje obecność każdej nowej osoby na szlaku. Kowaliki żerują z animuszem i przeganiają się z piskiem, jak tylko natrafią na przedstawiciela własnego gatunku. Sikorek mnóstwo. Po wyjściu z doliny i krótkim spacerze szlakiem, można natrafić na taki miniaturowy "ptasi raj". Niewielki staw gęsto porośnięty trzciną i otoczony sporą ilością krzewów. Wszystko aż kipi od ptaków. Szczególnie kosy upodobały sobie to miejsce i oczywiście sikorki, które człowieka nie bały się w ogóle. Oprócz wszechobecnych bogatek, były też całkiem liczne modraszki i co najmniej jedna sikorka w typie ubogiej/czarnogłówki. Niestety do zdjęć pozować nie chciała, więc pozostanie nie do końca rozpoznana. Dzięcioły odzywają się na przemian - raz zielony, raz duży. Latają czyżyki i szczygły. W zaroślach non stop coś ćwierkało i szeleściło. Chyba ptakom spodobała się chwilowa poprawa pogody i ładne słońce.
Popołudniowa wyprawa do doliny Mnikowskiej zapowiadała się na spacer w deszczu, ale na szczęście nie padało, a nawet na chwilę wyglądnęło słońce i bardzo ładnie oświetliło okolicę. Dolinka bardzo krótka, ale ładna, szczególnie teraz jesienią, kiedy liście mają różne kolory więc w kombinacji z biało-szarymi skałami dają bardzo malowniczy efekt. W porównaniu do innych dolinek, ta jest bardzo licznie zasiedlona przez ptaki. Zdecydowanie rządzi tutaj strzyżyk, którego niezadowolony głos słychać nawet z dużej odległości. Dopiero po dłuższym wypatrywaniu udaje się znaleźć źródło dźwięku - maleńki brązowy ptaszek siedzi na korzeniu tuż nad potokiem i krzyczy w niebogłosy, że mu ludzie przeszkadzają. Pomachał zadartym ogonem, zrobił kilkanaście przysiadów i zniknął w zaroślach. W drodze powrotnej przedstawienie odbyło się jeszcze raz, więc on chyba tak komentuje obecność każdej nowej osoby na szlaku. Kowaliki żerują z animuszem i przeganiają się z piskiem, jak tylko natrafią na przedstawiciela własnego gatunku. Sikorek mnóstwo. Po wyjściu z doliny i krótkim spacerze szlakiem, można natrafić na taki miniaturowy "ptasi raj". Niewielki staw gęsto porośnięty trzciną i otoczony sporą ilością krzewów. Wszystko aż kipi od ptaków. Szczególnie kosy upodobały sobie to miejsce i oczywiście sikorki, które człowieka nie bały się w ogóle. Oprócz wszechobecnych bogatek, były też całkiem liczne modraszki i co najmniej jedna sikorka w typie ubogiej/czarnogłówki. Niestety do zdjęć pozować nie chciała, więc pozostanie nie do końca rozpoznana. Dzięcioły odzywają się na przemian - raz zielony, raz duży. Latają czyżyki i szczygły. W zaroślach non stop coś ćwierkało i szeleściło. Chyba ptakom spodobała się chwilowa poprawa pogody i ładne słońce.
poniedziałek, 6 października 2014
Wieści z działki
Dzisiaj się dowiedziałam, że na działce w tajemniczych okolicznościach znikają rozłupane orzechy włoskie z talerza na werandzie. Podejrzenia udało się szybko zawęzić do pewnej konkretnej grupy, bo złodzieje pozostawili po sobie na stole...ptasie kupy. Winnych udało się przyłapać na gorącym uczynku, podczas kradzieży kolejnego orzecha - to bogatki! Zrzuciły sobie połówkę orzecha na podłogę i toczyły przy użyciu dzioba i łap. Prawowity właściciel orzecha był łaskawy i pomógł złodziejom - rozłupał porzuconego orzecha dokładniej. Zawartość łupiny została wyjedzona przez bogatki błyskawicznie, a resztki łupinki przeniesione w dziobach wylądowały na posesji sąsiadów. Sikorki zmobilizowały przy okazji ludzi do porządków na werandzie, bo zaczęły przesiadywać na pozostawionym na balustradzie nożu, ze szczególnym uwzględnieniem ostrza. Jeszcze sobie łapy poucinają.
A osiedlowe sikorki też nie próżnują, dzisiaj widziałam brygadę modraszek wspinających się jedna za drugą po pniu, niczym pełzacze. Mieszana grupa bogatkowo-modraszkowa nieustająco prowadzi przegląd liści na drzewach rosnących tuż przy bloku. Najbardziej mnie śmieszy, jak wieszają się na czubkach liści i spadają, bo są za ciężkie. Nie zrażone niczym otrzepują się i lądują na kolejnym czubku liścia.
A osiedlowe sikorki też nie próżnują, dzisiaj widziałam brygadę modraszek wspinających się jedna za drugą po pniu, niczym pełzacze. Mieszana grupa bogatkowo-modraszkowa nieustająco prowadzi przegląd liści na drzewach rosnących tuż przy bloku. Najbardziej mnie śmieszy, jak wieszają się na czubkach liści i spadają, bo są za ciężkie. Nie zrażone niczym otrzepują się i lądują na kolejnym czubku liścia.
niedziela, 5 października 2014
Europejskie Dni Ptaków
Dzień zaczął się od donośnych nawoływań bogatek za oknem, do których dołączył niespodziewany
kopciuszek. Musiał się zapędzić gdzieś tu w bliską okolicę, bo słychać go było bez problemu
przez zamknięte okno. Dziś w planie wizyta na Zesławicach z okazji Europejskich Dni Ptaków.
Pierwszy raz uczestniczę w takiej zorganizowanej wyprawie, mającej na celu obserwację
ptaków. Zbiórka o 9:00 na parkingu, przyszło 14 osób. Pogoda piękna, słoneczko świeci,
niebieskie niebo, wcześniej były 4 stopnie, ale z czasem się ociepliło. Ptaki dopisały
przyzwoicie, widocznie pogoda im odpowiadała, bo ruch na wodzie, lądzie i powietrzu był
zauważalny. Oczywiście najliczniejsze były krzyżówki i śmieszki, a z drobnicy sikorki, ale
pojawiło się i kilka ciekawszych gatunków. Jak dla mnie numerem 1 były trzy gęsi
białoczelne, które przyleciały, okrążyły zbiornik i poleciały gdzieś dalej. Pierwszy raz
widzę ten gatunek. Z ciekawostek były też słyszane grubodzioby, ale ja ich niestety usłyszeć
nie zdążyłam. Zimorodek pokazać się nie chciał, ale odzywał się bardzo intensywnie. Przy
okazji jego poszukiwań ujawniły się jeszcze 2 kszyki. Jeden z nich pokazowo czyścił pióra
długim dziobem, pozując obok butelki po Sobieskim, ot urok zalewu w Zesławicach. Dobrze, że
ptaki jakoś sobie z tymi śmieciami radzą. Wycieczka zakończyła się po 11, uczestnicy zostali
uwiecznieni na pamiątkowym zdjęciu. W drodze powrotnej do domu jeszcze wypatrzyłam i
sfotografowałam myszołowa przeganianego przez zawziętą wronę i nieco mniej zawziętego
gawrona. W lasku tłoczno i głośno, słychać przede wszystkim chór sikorek, a wśród nich poza
tradycyjnymi bogatkami i modraszkami jeszcze coś odzywało się podejrzanie charakterystycznie
dla czarnogłówki, ale niestety pomimo usilnych starań, nie dało się nic wypatrzeć. Na
pocieszenie pooglądałam wygibusy dwóch głośnych kowalików.
Podsumowanie wypadu:
1.łabędź niemy - 5, odczytana obrączka
2.gęś białoczelna - 3 przelatujące
3.cyraneczka - 5- 2 M i 3 F
4.krzyżówka - nie liczyłam
5.płaskonos - 3
6.perkoz dwuczuby - 1
7.kormoran - 9 przelatujące juv i ad
8.czapla siwa - 2 cn, jedna przyleciała i czatowała, a potem 2 latały razem
9.myszołów - 2
10.pustułka - 2
11.wodnik - 1 głos
12.kokoszka - 3 - 2 juv, 1 ad
13.łyska - 1
14.czajka - 17
15.kszyk - 2
16.śmieszka - nie liczona
17.duża mewa - 3
18.gołąb miejski
19.grzywacz - 2 przelatujące
20.zimorodek - 3 słyszane
21.dzięcioł zielonosiwy - głos
22.dzięcioł zielony - głos
23.dzięciołek - przelatujący i odzywający się
24.skowronek - 4 cn przelatujące i odzywające się
25.pliszka górska - 1 - tylko głos
26.kos - 3 przelatujące
27.kwiczoł - 7 przelatujące
28.pierwiosnek - 1 pięknie śpiewał w trzcinach
29.rudzik - 1 cn odzywający się
30.raniuszek - 2 odzywające się
31.bogatka - a ze 20
32.modraszka - tej mniej
33.czarnogłówka - 1 o ile to była ona
34.pełzacz ogrodowy - 1 słyszany
35.sroka - 6
36.kawka - 1 przelatująca
37.gawron - 2
38.wrona - 1
39.mazurek - kilkanaście cn. głosy
40.dzwoniec - 1 słyszany
41.szczygieł - 2 przelatujące i odzywające się
42.makolągwa - 8 przelatujące
43.kulczyk - słyszane w drodze nad zalew
44.potrzos - 1 słyszany
45.kopciuszek - 2 śpiewające - 1 pod oknem i 1 na działkach
46.kowalik - 2 odzywające się w lasku
47.szpak - 10 przelatujące
48.zięba - odzywające się nad zalewem
domu nie miałam spokoju. Odwiedziły mnie trzy bogatki, usiadły wszystkie na raz na
parapecie, nie zważając na to, że to parapet jak każdy inny, w wieżowcu, na piątym piętrze.
Zaglądały ciekawskie do domu, nie przeszkadzało im, że siedzę tuż przy oknie i doskonale
mnie widać. Dla lepszych widoków jedna z bogatek przyczepiła się do muru nad oknem i wisząc
do góry nogami "zapuszczała żurawia" wgłąb mieszkania. No to mogą dopisać do swojej listy,
że widziały jednego człowieka przy komputerze ;) Po chwili poleciały, ale jeszcze długo było
słychać, jak wisusują na pobliskich drzewach. Pozazdrościł im pierwiosnek i usiadł na czubku
najbliższego drzewa, tak że wyżej się już nie dało. Pohuśtał się chwilę na wietrze i tyle
go widzieli. A do chóru sikorek dołączył na krótką chwilę pełzacz ogrodowy, ale szybko się
wyniósł gdzieś dalej.
Popołudniu zmiana terenu na okolice Wisły od ul. Wioślarskiej w kierunku Tyńca. Godziny już
były mocno popołudniowe, więc na obserwacje wiele czasu nie zostało. Tu też wszędzie pełno
sikorek, ale tym razem czarnogłówki zaprezentowały się niezaprzeczalnie, bo jedną udało mi
się wypatrzeć. Oczywiście pozować do zdjęcia ani myślała, więc na razie dowodów na jej
obecność nie mam. Ale odzywała się donośnie w kilku miejscach, więc trafiłam na jakieś jej
większe skupisko. Wrony ciągnęły tłumnie w stronę noclegowni, podobnie sroki, ale te drugie
zdecydowanie mniej licznie niż na Zesławicach. Raniuchy terkotały w krzakach i tylko co
chwilę było widać, jak leci "sam ogon". Dzięcioły duże pyskowały w gęstwinie drzew, a
później dołączyły do nich zielone. Zaobserwowałam dziś swój pierwszy tegoroczny ptasi klucz,
wprawdzie były to "tylko" mewy, ale zawsze to coś. Do kolekcji dorzuciłam lecącego
grubodzioba, a tego nie widziałam od wczesnej wiosny.
Podsumowanie znad Wisły:
1.krzyżówka - 4 odpoczywające nad wodą 2M 2F
2.wrona - 175 cn lecące w grupach na nocleg
3.sroka - 20 cn
4.bogatka - 20 cn
5.modraszka - 5 cn
6.czarnogłówka - 2 cn
7.dzięcioł zielony - 3 w tym 2 widziane lecące
8.dzięcioł duży - 5 głosów
9.raniuszek - 6 cn
10.grubodziób - 1 widziany przelatujący
11.bażant - 2 M widziane
12.rudzik - 1 słyszany
13.kowalik - 1 słyszany
14.pełzacz ogrodowy - 1 słyszany
15.duże mewy - kilkanaście w kluczu i kilka pojedynczych
16.kos - 5 cn
17.kwiczoł - 6 cn
18.gawron - 5 przelatujące
19.mazurek - 3 słyszane
20.sójka - 3 w tym 1 widziana
kopciuszek. Musiał się zapędzić gdzieś tu w bliską okolicę, bo słychać go było bez problemu
przez zamknięte okno. Dziś w planie wizyta na Zesławicach z okazji Europejskich Dni Ptaków.
Pierwszy raz uczestniczę w takiej zorganizowanej wyprawie, mającej na celu obserwację
ptaków. Zbiórka o 9:00 na parkingu, przyszło 14 osób. Pogoda piękna, słoneczko świeci,
niebieskie niebo, wcześniej były 4 stopnie, ale z czasem się ociepliło. Ptaki dopisały
przyzwoicie, widocznie pogoda im odpowiadała, bo ruch na wodzie, lądzie i powietrzu był
zauważalny. Oczywiście najliczniejsze były krzyżówki i śmieszki, a z drobnicy sikorki, ale
pojawiło się i kilka ciekawszych gatunków. Jak dla mnie numerem 1 były trzy gęsi
białoczelne, które przyleciały, okrążyły zbiornik i poleciały gdzieś dalej. Pierwszy raz
widzę ten gatunek. Z ciekawostek były też słyszane grubodzioby, ale ja ich niestety usłyszeć
nie zdążyłam. Zimorodek pokazać się nie chciał, ale odzywał się bardzo intensywnie. Przy
okazji jego poszukiwań ujawniły się jeszcze 2 kszyki. Jeden z nich pokazowo czyścił pióra
długim dziobem, pozując obok butelki po Sobieskim, ot urok zalewu w Zesławicach. Dobrze, że
ptaki jakoś sobie z tymi śmieciami radzą. Wycieczka zakończyła się po 11, uczestnicy zostali
uwiecznieni na pamiątkowym zdjęciu. W drodze powrotnej do domu jeszcze wypatrzyłam i
sfotografowałam myszołowa przeganianego przez zawziętą wronę i nieco mniej zawziętego
gawrona. W lasku tłoczno i głośno, słychać przede wszystkim chór sikorek, a wśród nich poza
tradycyjnymi bogatkami i modraszkami jeszcze coś odzywało się podejrzanie charakterystycznie
dla czarnogłówki, ale niestety pomimo usilnych starań, nie dało się nic wypatrzeć. Na
pocieszenie pooglądałam wygibusy dwóch głośnych kowalików.
Podsumowanie wypadu:
1.łabędź niemy - 5, odczytana obrączka
2.gęś białoczelna - 3 przelatujące
3.cyraneczka - 5- 2 M i 3 F
4.krzyżówka - nie liczyłam
5.płaskonos - 3
6.perkoz dwuczuby - 1
7.kormoran - 9 przelatujące juv i ad
8.czapla siwa - 2 cn, jedna przyleciała i czatowała, a potem 2 latały razem
9.myszołów - 2
10.pustułka - 2
11.wodnik - 1 głos
12.kokoszka - 3 - 2 juv, 1 ad
13.łyska - 1
14.czajka - 17
15.kszyk - 2
16.śmieszka - nie liczona
17.duża mewa - 3
18.gołąb miejski
19.grzywacz - 2 przelatujące
20.zimorodek - 3 słyszane
21.dzięcioł zielonosiwy - głos
22.dzięcioł zielony - głos
23.dzięciołek - przelatujący i odzywający się
24.skowronek - 4 cn przelatujące i odzywające się
25.pliszka górska - 1 - tylko głos
26.kos - 3 przelatujące
27.kwiczoł - 7 przelatujące
28.pierwiosnek - 1 pięknie śpiewał w trzcinach
29.rudzik - 1 cn odzywający się
30.raniuszek - 2 odzywające się
31.bogatka - a ze 20
32.modraszka - tej mniej
33.czarnogłówka - 1 o ile to była ona
34.pełzacz ogrodowy - 1 słyszany
35.sroka - 6
36.kawka - 1 przelatująca
37.gawron - 2
38.wrona - 1
39.mazurek - kilkanaście cn. głosy
40.dzwoniec - 1 słyszany
41.szczygieł - 2 przelatujące i odzywające się
42.makolągwa - 8 przelatujące
43.kulczyk - słyszane w drodze nad zalew
44.potrzos - 1 słyszany
45.kopciuszek - 2 śpiewające - 1 pod oknem i 1 na działkach
46.kowalik - 2 odzywające się w lasku
47.szpak - 10 przelatujące
48.zięba - odzywające się nad zalewem
Czajki
Gęsi białoczelne
Gęsi białoczelne
Kormorany
Cyraneczki i chyba jakaś ryba
Pierwiosnek spod liścia
Czaple siwe
Kszyk i Sobieski
Gawron, wrona i myszołów
Wrona atakuje myszołowa
Upsss, zmiana ról
"Europejskie Dni Ludzi" u ptaków ewidentnie trwają przez cały weekend, bo nawet we własnymdomu nie miałam spokoju. Odwiedziły mnie trzy bogatki, usiadły wszystkie na raz na
parapecie, nie zważając na to, że to parapet jak każdy inny, w wieżowcu, na piątym piętrze.
Zaglądały ciekawskie do domu, nie przeszkadzało im, że siedzę tuż przy oknie i doskonale
mnie widać. Dla lepszych widoków jedna z bogatek przyczepiła się do muru nad oknem i wisząc
do góry nogami "zapuszczała żurawia" wgłąb mieszkania. No to mogą dopisać do swojej listy,
że widziały jednego człowieka przy komputerze ;) Po chwili poleciały, ale jeszcze długo było
słychać, jak wisusują na pobliskich drzewach. Pozazdrościł im pierwiosnek i usiadł na czubku
najbliższego drzewa, tak że wyżej się już nie dało. Pohuśtał się chwilę na wietrze i tyle
go widzieli. A do chóru sikorek dołączył na krótką chwilę pełzacz ogrodowy, ale szybko się
wyniósł gdzieś dalej.
Popołudniu zmiana terenu na okolice Wisły od ul. Wioślarskiej w kierunku Tyńca. Godziny już
były mocno popołudniowe, więc na obserwacje wiele czasu nie zostało. Tu też wszędzie pełno
sikorek, ale tym razem czarnogłówki zaprezentowały się niezaprzeczalnie, bo jedną udało mi
się wypatrzeć. Oczywiście pozować do zdjęcia ani myślała, więc na razie dowodów na jej
obecność nie mam. Ale odzywała się donośnie w kilku miejscach, więc trafiłam na jakieś jej
większe skupisko. Wrony ciągnęły tłumnie w stronę noclegowni, podobnie sroki, ale te drugie
zdecydowanie mniej licznie niż na Zesławicach. Raniuchy terkotały w krzakach i tylko co
chwilę było widać, jak leci "sam ogon". Dzięcioły duże pyskowały w gęstwinie drzew, a
później dołączyły do nich zielone. Zaobserwowałam dziś swój pierwszy tegoroczny ptasi klucz,
wprawdzie były to "tylko" mewy, ale zawsze to coś. Do kolekcji dorzuciłam lecącego
grubodzioba, a tego nie widziałam od wczesnej wiosny.
Podsumowanie znad Wisły:
1.krzyżówka - 4 odpoczywające nad wodą 2M 2F
2.wrona - 175 cn lecące w grupach na nocleg
3.sroka - 20 cn
4.bogatka - 20 cn
5.modraszka - 5 cn
6.czarnogłówka - 2 cn
7.dzięcioł zielony - 3 w tym 2 widziane lecące
8.dzięcioł duży - 5 głosów
9.raniuszek - 6 cn
10.grubodziób - 1 widziany przelatujący
11.bażant - 2 M widziane
12.rudzik - 1 słyszany
13.kowalik - 1 słyszany
14.pełzacz ogrodowy - 1 słyszany
15.duże mewy - kilkanaście w kluczu i kilka pojedynczych
16.kos - 5 cn
17.kwiczoł - 6 cn
18.gawron - 5 przelatujące
19.mazurek - 3 słyszane
20.sójka - 3 w tym 1 widziana
Mewy
Subskrybuj:
Posty (Atom)