czwartek, 23 lipca 2015

Co słychać u kopciuszków

Upały dzisiaj nie doskwierają, nie ma potrzeby szukania cienia, więc podlot kopciuszka nie musiał dzisiaj siedzieć w karmniku. Zadowolił się miejscówką na wielkiej metalowej beczce, dokładnie na przeciwko mojego punktu obserwacyjnego, czyli okna. Człowiek w oknie nie został uznany za zagrożenie, więc spędzaliśmy czas obserwując się nawzajem. Kopciuszek zdążył się nawet wyspać, siedząc na jednej nodze. Dziwiło mnie tylko, że słyszę wyraźne nawoływanie podlota, a obserwowany przeze mnie ptak nie rusza w ogóle dziobem. Zagadka szybko się rozwiązała. Tuż przy ziemi, na metalowej rurze siedziało źródło dźwięku - drugi podlot kopciuszka. Okazało się, że to jest rodzeństwo, dokarmiane przez tego samego samca, który teraz uwijał się, żeby zatkać dziób głośniejszemu maluchowi. Oba podloty spędziły sporo czasu w pobliżu okna, nie przejmując się ludźmi w ogóle. Najbardziej stresował je widok przelatujących dużych ptaków, wyraźnie wtedy ożywiały się i z niepokojem patrzyły w górę, obserwując przemieszczający się po niebie obiekt. Na ich szczęście były to wyłącznie gołębie. Wyspany podlot siedzący na beczce przeciągnął dokładnie skrzydła i postanowił dotrzymać towarzystwa temu na rurze. Posiedziały chwilę razem, po czym zgodnie przeniosły się pod zaparkowany w pobliżu samochód. Tam już były niewidoczne, tylko co jakiś czas było słychać głośne piski, co oznaczało, że dostawy jedzenia odbywały się regularnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz