piątek, 16 stycznia 2015

Spacer po błocie

Temperatura utrzymuje się powyżej zera, więc błota wszędzie pod dostatkiem, ale słoneczna pogoda zachęca do spacerów nawet po takim błocie. Bogatki fruwają wszędzie, chyba nie było takiej ścieżki w lasku, na której nie spotkałoby się bogatkowej "torpedy" przelatującej na wysokości oczu. W polach prawie nadepnęłam na trzy trznadle, które zasłonięte krzakiem i zajęte żerowaniem przegapiły odpowiedni moment na ucieczkę i w ostatniej chwili zamiast uciekać przed siebie, to uciekały...w moim kierunku, bo uznały że najbezpieczniej im będzie w krzaku, koło którego właśnie przechodziłam. Schowały się i tylko było widać trzy pary błyszczących oczek, które mnie z zaciekawieniem obserwowały. Drzewa oblepione krukowatymi z trzech gatunków, wokół rozlega się głośne krakanie i inne wrzaski autorstwa gawronów, kawek i srok. Najgłośniejsza była świeżo wykąpana, jeszcze ociekająca sroka. Za to kawki w pobliżu bloków miały niezłą wyżerkę. Ktoś wysypał na trawnik zapas suszonego, pokrojonego chleba. Każda z kawek zaopatrzyła się w jedną kromkę i zawzięcie rzeźbiła dziobem w twardym chlebie. Brzmiało to tak, jakby okoliczne drzewa obsiadło stado dzięciołów. Na koniec spaceru mogłam posłuchać jeszcze modraszki odzywającej się ochrypniętym basem, nie wiem co ona wcześniej robiła, że teraz tak brzmiała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz